Pan na poczcie. Jak skutecznie bronić się przed niechcianą korespondencją urzędową?

Opublikowano: 04.06.2017 r.

Autor: Robert Stiller

Ile to razy byliśmy stawiani w niekomfortowej sytuacji, kiedy listonosz wręczał nam pismo, którego wolelibyśmy nigdy nie otrzymać? Czy da się uniknąć tej sytuacji albo, przynajmniej, ograniczyć takie zdarzenia do minimum?

Właściciel firmy znajdującej się w trudnej sytuacji finansowej jest każdego dnia atakowany stertą „niechcianej” korespondencji. Pism, wezwań, pozwów, zawiadomień o zajęciu i tym podobnych jest bez liku. Obsługa tej korespondencji jeszcze bardziej komplikuje sytuację w firmie. Miast całą energię skupić na ratowaniu firmy, czas pracy wypełniony jest przeglądaniem frustrującej korespondencji, odpowiadaniem na nią i, co gorsza, stosowaniem się do wezwań np. urzędów skarbowych, ZUS, prokuratury, sądów… Ile czasu trzeba poświęcić na analizę pism i zawartych w nich dowodów i argumentów? Ile czasu trzeba poświęcić, na przykład, na przygotowanie odpowiedzi na pozwy, wystawanie na sądowych korytarzach? Ilość godzin potrzebnych dziennie do wywiązania się z tych zadań przekracza ilość godzin składających się na dobę.

Jak wybrnąć z tej sytuacji, z pozoru, bez wyjścia? Legalnie i bez żadnych konsekwencji wynikających z braku reakcji na pisma traktowane jako skutecznie doręczone?

Najprostszym sposobem i zarazem najtańszym, jest stworzenie takiej sytuacji prawnej by nadawcy mieli nieco trudniej i ciężej z dotarciem do nas wraz ze swymi żądaniami. I posiadali jednocześnie mniej praw.

Przenosząc firmę pod inną jurysdykcję, najlepiej pozaeuropejską (unijną), zyskujemy czas, pozwalający nam na spokojne uporządkowanie spraw firmy i opracowanie planu naprawczego.

I tak przenosząc siedzibę firmy w ciągu jednego dnia z Polski do Delaware przenosimy firmę skutecznie pod inną jurysdykcję. Tym samym przestają mieć zastosowanie przepisy polskiego prawa dotyczące doręczeń.

Składamy wniosek o wykreślamy firmy z CEIDG (koniecznie zaznaczając, że przyczyną wykreślenia z rejestru jest fakt zmiany siedziby firmy na miejsce znajdujące się poza właściwością rejestru, a nie jej likwidacja) i tego samego dnia rejestrujemy tę firmę jako LLC pod dokładnie tą samą nazwą w rejestrze spółek stanu Delaware.

Przy okazji zyskujemy osobistą ochronę przed zobowiązaniami, gdyż konstrukcja LLC (Limited Liability Company) to hybryda działalności gospodarczej (podatkowo) i spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (odpowiedzialność za zobowiązania ograniczona do majątku firmy).

Następnie pozostaje nam poinformować kontrahentów, urzędy czy sądy o migracji firmy i nowym adresie, najlepiej w formie dokumentu bezpośrednio składanego do kancelarii czy biura podawczego urzędu czy sądu, uzyskując potwierdzającą to prezentatę (pieczątka instytucji z datą, potwierdzająca wpływ). Nadając pismo listem poleconym musielibyśmy wskazać adres nadawcy w Polsce, co skutkowałoby kierowaniem pism z urzędów pod ten właśnie adres.

I tu dochodzimy do sytuacji, w której nadawca kierowanego do nas listu, by wykazać się skutecznością doręczenia, ma nieco kłopotu.

Może wysłać list polecony ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, jednak dowodzenie skuteczności takiego doręczenia jest niezwykle trudne. Polskie przepisy o doręczeniu w miejscu nowej siedziby firmy nie obowiązują.

Może wynająć firmę zajmującą się doręczaniem dokumentów prawnych (w tym pozwów), ale to i kosztowne, i mało skuteczne. Bo jak tu zastać właściciela biznesu w jego amerykańskim biurze? Efektownie ten tryb doręczeń wygląda jedynie w hollywoodzkich dramatach.

Może również, i to właściwa droga, doręczyć korespondencję drogą konsularną.

Korespondencja konsularna wychodząc jednak poza bramy konsulatu pozostawia za sobą prawo polskie i wkracza w domenę prawa amerykańskiego. Zatem ani pismo, ani amerykańska zwrotka listu poleconego, nie stanowi dowodu doręczenia pisma, również w trybie administracyjnym.

Jak wygląda zatem procedura skutecznego doręczenia, dajmy na to pozwu, firmie teraz już amerykańskiej?

Przyjrzyjmy się co na ten temat mówi ustawa z dnia 25 czerwca 2015 roku (Prawo Konsularne):

Art. 26. 1. Na wniosek organu administracji publicznej w Rzeczypospolitej Polskiej, sądu lub prokuratora konsul:

1) doręcza pisma i inne dokumenty;

2) przesłuchuje strony, uczestników postępowania, świadków i podejrzanych;

(…)

2. Czynności wymienione w ust. 1 pkt 1 i 2 konsul wykonuje, stosując odpowiednio właściwe przepisy prawa polskiego, jeżeli odbiorca pisma lub innego dokumentu albo osoba, która ma być przesłuchana, jest obywatelem polskim i zgadza się dobrowolnie przyjąć pismo lub inny dokument albo złożyć zeznanie lub wyjaśnienie.”

Oznacza to, że z konsulatu trafia do nas pismo mniej więcej takiej treści:

„Z uwagi na fakt, iż doręczenie pisma w świetle art. 26 ust. 2 Ustawy z dnia 25.06.2015r. Prawo Konsularne wymaga Pana/i zgody na dobrowolne przyjęcie pisma.

Prosimy o przekazanie informacji, czy wyraża Pan/i zgodę na otrzymanie powyższego pisma.

Zgodę proszę wysłać…”

I nagle odkrywamy, że coś też od nas zależy.

Oczywiście nie oznacza to, że znaleźliśmy azyl na „Dzikim Zachodzie”.

Jeden wierzyciel może nas pozwać przed sądem amerykańskim, drugi postarać się o uznanie polskiego wyroku na gruncie prawa lokalnego…

Ale to już historia na inne opowiadanie.

Robert Stiller
consultant
CISSARZ CONSULTING INC.
www.cissarz.com
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Powiązane posty

Definicja pojęcia „venture capital”Termin venture capital najczęściej tłumaczony jest na język polski jako „kapitał wysokiego ryzyka” lub „kapitał ryzyka”. Oznacza to, że główną (...)
Rynek funduszy venture capital w Polsce (2001r.)Wstęp do cyklu artykułów poświęconych rynkowi venture capital w Polsce.
Geneza i historia zjawiska venture capitalHistoria instytucji typu venture capital liczy zaledwie pół wieku. Jednakże geneza tego zjawiska sięga daleko w przeszłość. Historia rozwoju (...)